
Gorzkie chwile z Company of Heroes 3 w trybie multiplayer
Post dodano:
Minęły 2 lata z hakiem od premiery Company of Heroes 3. Produkcja otrzymała wiele patchy od tego czasu. Pomyślałem sobie, że jest to dobry moment aby spróbować grę w trybie multiplayer, głównie teamowe. Po tym co zobaczyłem, jestem w stanie zrozumieć dlaczego tytuł ma dalej mieszane opinie na Steam, a CoH2 dalej dorównuje jej w liczbie aktywnych graczy. W tym wpisie podzielę się swoimi odczuciami jakie towarzyszyły mi przy ogrywaniu Company of Heroes 3 w trybie multiplayer, w formacie team vs team, po kilku godzinach rozgrywki. Głównie będę omawiać sprawy gameplay’owe, bez wchodzenia w szczegóły dotyczące warstwy audiowizualnej.
Interfejs i szczątkowe informacje
Poniższy zarzut nie tyczyć się będzie wyłącznie omawianej produkcji. Dzisiejsze RTS’y zapominają o tym, by udostępniać ważne informacje dla graczy chcących zgłębić dokładne statystyki jednostek, ich atuty i słabości. Czemu nie mogę poczytać lub obejrzeć z poziomu głównego menu drzewka danych frakcji, co produkują konkretne budynki lub ile kosztują dane jednostki? Tylko za każdym razem, aby to sprawdzić muszę uruchomić np. potyczkę lub korzystać z zewnętrznych źródeł? Dla mnie jest to po prostu niezrozumiałe. Takie narzędzia powinny być dostępne od dnia premiery.
Rozgrywka
Tak jak w przypadku poprzednich części serii, matchmaking próbuje znaleźć nam sojuszników i przeciwników, którzy wybrali odpowiednią stronę konfliktu. Jako, że wybrałem siły brytyjskie, to gra próbuje znaleźć za sojuszników z tą samą wybraną frakcją lub z siłami USA. Analogicznie, przeciwnik to frakcje należące do Osi, czyli Wehrmacht i Afrika Korps. Podczas wyszukiwania meczów pokazuje ile procent wyszukujących należy do Aliantów oraz Osi. Tutaj przeważają siły Osi - około 60% woli frakcje należące do tej grupy. Przypomniało mi to o sytuacjach z Company of Heroes 2, w której też często występowało takie zjawisko w czasach, gdy się w ten tytuł zagrywałem. Moim zdaniem, powodem tego była po prostu siła niemieckiej armii i łatwiejsza rozgrywka nimi, co często sam doświadczałem, gdy po wybraniu Wehrmachtu wygrywałem średnio więcej bitew niż siłami alianckimi.
Jednym z kolejnych problemów, ogólnie, RTS’ów jest mała baza nowych graczy. Często wymusza to na twórcach zaprojektowanie tak matchmakingu, aby w miarę szybko znajdowało mecz kosztem jego jakości. Mam tu na myśli szerszy zakres umiejętności graczy uwzględniany przez algorytm. Jest to jak najbardziej zrozumiałe, bo nie chcemy irytować ludzi długim wyszukiwaniem. Ja jako świeżak, bez dużego doświadczenia, lądowałem w meczach z osobami, które mogły się pochwalić setkami godzin spędzonych w grze, co było widoczne w trakcie rozgrywki. Dla nowych graczy rzucenie od razu na głęboką wodę może spowodować zniechęcenie do dalszego grania.

Tak jak wspomniałem wcześniej, wybrałem siły brytyjskie i próbowałem stosować różne strategie. Jestem na etapie uczenia się i mam na uwadze to, że moja wiedza o grze jest na niskim poziomie, ale nie raz odnosiłem wrażenie dysbalansu między frakcjami. Niezależnie od tego co zrobiłem to niemiecka piechota wygrywała starcia w formacie grenadierzy vs sekcja piechoty. A gdy tylko niemiecki oponent postanowił zrobić klasycznego zerga dosłownie spamując swoją piechotą, to nic nie mogło go zatrzymać. Bo co można zrobić, gdy przeciwnik wypycha cię w stronę twojej bazy i masz mniej przejętych punktów, co za tym idzie mniej surowców? Nie zapomnę meczu, gdzie konkurencja zasypywała co chwilę środkowy punkt niezliczoną ilością pocisków artyleryjskich oraz zrzucała miny, uniemożliwiając jakikolwiek manewr na tej części mapy. A raz zdarzyło mi się doświadczyć spam inżynierów z granatnikami, których granaty z łatwością eliminowały moich piechociarzy. W ogóle, że istnieje możliwość, chwilę po starcie meczu, zrzutu oddziałów inżynierów w dowolne miejsce na mapie dla jednej z grup bojowych Rzeszy, to jest dla mnie jakieś nieporozumienie. Za mało doświadczenia? Nie wykluczam, ale w takich sytuacjach jak wyżej rozgrywka stawała się męcząca i fun z gry powoli zanikał.

Brak innowacji
Według mnie, jedną z kolejnych bolączek gry jest brak innowacji w stosunku do poprzedniej części, a w niektórych momentach prezentuje się od niej nawet gorzej. Nie analizowałem animacji jednostek, ale na YT można zobaczyć filmiki prezentujące różnice między CoH2 i CoH3 w tym temacie i niestety trójka to, prawdę mówiąc, krok wstecz.
Szkoda, że nie otrzymaliśmy polskiego dubbingu. Strasznie brakuje mi przeklinających żołnierzy. Polskie wulgaryzmy niesamowicie nadawały dramaturgii bitwom w dwójce.
Mikropłatności
Gra pomimo, że nie kosztuje grosze (w normalnej cenie) to zawiera sklep ze skinami dla jednostek i grupy bojowe (battlegroups). Te drugie, to odpowiednik doktryn z sequela, czyli zestaw unikalnych jednostek, umocnień, umiejętności pasywnych i aktywnych itp. W potyczce możemy wybrać tylko jedną grupę spośród trzech wcześniej przez nas ustawionych.

Generalnie nie mam nic przeciwko przedmiotom kosmetycznym nie wpływających na statystyki jednostek, ich działanie itp. Natomiast umieszczenie niektórych grup bojowych za paywallem, w postaci DLC, to jest szczyt bezczelności. W CoH2 doktryny do kupienia za prawdziwą gotówkę też były dla mnie kontrowersyjne i nie popieram takich praktyk w grach z elementem PvP, szczególnie w RTS’ach. Może zdarzyć się sytuacja, że akurat jakaś jednostka z grupy bojowej albo umiejętność pasywna stanie się (za sprawą np. jakiegoś patcha, wprowadzającego odpowiednie zmiany, oczywiście nieuważnie ;) ) w pewnym momencie silna i bardzo opłacalna.
Rozczarowanie
Przed napisaniem pisania tego akapitu, dałem grze jeszcze szansę parę razy. Miałem wiarę w siły brytyjskie i myślałem, że wystarczy dostosować taktykę i poczytać porady graczy, ale nie zakończyło to mojej irytacji wcześniej opisanymi problemami. Czara goryczy się przelała. Czy wrócę do gry? Jest taka szansa, ale na ten moment nie chcę tracić czasu na systemy i mechaniki powodujące frustracje.
Przyszłość CoH’a 3 zależy od Relic Entertainment, czyli producenta. Osobiście powątpiewam w polepszenie tytułu do tego stopnia, aby przekonać tych, którzy się odbili lub grywających w poprzednie części do ich porzucenia, ale cuda w branży growej czasami się zdarzają.